CRASHRAKU
CrashRaku to projekt, który tworzę ja i kataloński ceramik Sergi Pahissa. Połączyliśmy jego zamiłowanie do toczenia dużych form, moje zauroczenie techniką kintsugi i wspólną pasję do wszelkich odmian wypałów raku. W 2016 roku powstał pierwszy dzban zgodnie z opracowaną przez nas metodą.
Pomysł na CrashRaku wywodzi się z nieustannej chęci połączenia tego, co z pozoru jest niemożliwe do złączenia. Do zbudowania harmonijnej całości z tak różnych fragmentów. Kwintesencją procesu jest unia odmiennych światów symbolizowanych przez różne techniki dekorowanych fragmentów dzbana.
TECHNIKA
Początek jest prosty. Na kole garncarskim powstaje klasyczna forma dużego dzbana. Wypalamy go w nietypowym piecu, często przygotowanym specjalnie na tę okazję. Taki elegancki biały biskwit idzie „pod młot”. Zostaje rozbity na wiele kawałków, zmienia się w gruz.
Normalnie byłby to jego koniec. My natomiast odzyskujemy wszystkie jego części i każdą z nich traktujemy jako osobną pracę. Każda rozpoczyna swoją indywidualną przygodę i przechodzi przez swój wypał dekoracyjny. Różne techniki, różne temperatury, różne materiały…, niektóre ja, niektóre on. Dzięki temu każdy fragment zyskuje swój niepowtarzalny charakter. Zebrane razem z pozoru tworzą chaos. Lecz gdy zaczynamy proces rekonstrukcji, gdy łączymy ze sobą kolejne elementy i powoli ujawnia się pierwotna forma, wszystko nabiera sensu.
Dzban powstaje na nowo. Połączenia między poszczególnymi fragmentami dekorujemy złotem, by podkreślić i uszlachetnić ich zjednoczenie. Znów powracamy do jedności. Tym razem bogatej i urozmaiconej.
WYPAŁY
CrashRaku opiera się na współpracy. Nie tylko łączy roztrzaskane fragmenty ceramiki, ale również dwie, tak różne od siebie osobowości. Uczy nas współtworzenia przy jednoczesnym zachowaniu własnej odrębności. Przede wszystkim jednak pozwala nam na nieustające eksperymentowanie. Dotyczy to również metod wypalania naszych prac. Z braku pieca elektrycznego o adekwatnych wymiarach zaczęliśmy tworzyć specjalne piece dla dużych form, lub wozić je na gościnne wypały do innych pracowni. Pierwszy dzban wypaliliśmy w piecu zbudowanym z litrowych kartoników po mleku udekorowanych kolorowymi balonami, które pompowały się same wraz ze wzrostem temperatury. Kolejny dzban dostał swój piec obrotowy, którego mechanizm wykorzystujemy do dziś w naszych spektaklach. Został on nazwany przez nas tańczącym piecem. Następnie powstawały przeróżne piece na bazie wełny glinowo-krzemowej, każdy ze swoją dekoracją. Były piece podświetlane migającymi światełkami led, były malowane kolorową gliną lub wycinankami z blachy. Obecnie kolejna praca czeka na swój piec … jeszcze nie zdecydowaliśmy jak on będzie wyglądał.